kartka z pamiętnika


5 lutego 2010 roku

Budzik w telefonie mocno zawibrował. 4:30. Wcisnął drzemkę. Nigdy nie lubił budzić się wcześnie. A zwłaszcza o tak barbarzyńskiej porze. Właściwie nigdy o takiej godzinie nie musiał się budzić. Na szczęście. Dziś jednak trzeba. Oparł głowę na ręce. Patrzył na nią.

urodziny


Dziś jest specjalna okazja. Ubrał garnitur, najdroższy, jaki kiedykolwiek kupił. A kupił go będąc w Dublinie, podpisując największy kontrakt w historii firmy, w której pracuje. Po hucznej imprezie, wiedząc, że dostanie podwyżkę od szefa i awans, wszedł następnego dnia do sklepu jednego z najsłynniejszych włoskich projektantów i kupił garnitur, na który musiałby przez kilka miesięcy odkładać z pensji. Po roku wspólnego życia z Natalią postanowił się jej oświadczyć. Doszedł do wniosku, że już czas. Że kocha ją nad życie i chce się z nią zestarzeć. Zamówił stolik w restauracji, na piątek. W środę jego firma świętowała podpisanie kolejnego kontraktu, tym razem ze "skośnookimi padalcami", jak mawiał jego szef. Był szczęśliwy. Trochę wypił. Natalia, która po niego przyjechała, była świadkiem, jak Paulina, jego przyjaciółka i koleżanka z pracy, wyznaje mu miłość i namiętnie całuje w usta. Błędem było to, że nie odepchnął jej, ale pozwolił się całować. Tak naprawdę nie czuł do niej niczego głębszego. Kochał ją jak przyjaciółkę. Był gotów skoczyć za nią w ogień, bo czego się nie robi dla przyjaźni? Nie zdążył się oświadczyć, bo następnego dnia Natalia zniknęła z jego życia. Po trzech latach przysłała mu pocztówkę z południa Francji.