aa


- Cześć. Mam na imię Monika, mam 29 lat. Pracuję w sklepie.

- Piję... od dwóch lat. Dzień w dzień. Próbowałam przestać. Po trzech dniach abstynencji nie mogłam wytrzymać i znów piłam. Wcześniej pracowałam jako przedstawiciel handlowy w dość dużej firmie. Tam poznałam jego. Ale po niecałym roku picia wyleciałam z roboty.


- On? Właściwie, od niego wszystko się zaczęło. To trudny temat... Był jednym z moich klientów. Był moim przeznaczeniem. Tak mi się przynajmniej wydawało. Miał na imię Michał. Był bardzo przystojny. Czekoladowe włosy, zielone oczy, bielutkie zęby. Był szczupły i wysportowany. Dwa razy w tygodniu chodził na siłownię. Pachniał... Nigdy nie używał perfum. Bardzo często brał kąpiel. Pachniał świeżością i mężczyzną. Ale najbardziej to malinami. Taki miał żel pod prysznic. Robiąc zakupy w supermarkecie zawsze podchodziłam do stoiska z warzywami i owocami, brałam do ręki kilka malin i wąchałam, uśmiechając się do siebie. Nie mogłam się doczekać każdego spotkania. Tęskniłam za nim niewyobrażalnie. Spotykaliśmy się prawie codziennie. Raz u niego, innym razem u mnie. Był bardzo romantyczny i szarmancki. Jedliśmy, piliśmy wino, słuchaliśmy muzyki, kąpaliśmy się, kochaliśmy. Głównie to się kochaliśmy. Zawsze powtarzał, że go pociągam i że jestem piękna. Czasem nachodziły mnie obawy, że tylko dlatego się ze mną spotyka. Ale wtedy, jakby instynktownie, zaczynał mnie całować po szyi, dostawałam gęsiej skórki i trafiałam znów do świata, gdzie nie było żadnych zmartwień. Był tylko on. Codziennie kupował mi słonecznik. To było cholernie orginalne i zabawne. Wręczając mi go, mówił, że jestem jego słońcem. I że do twarzy mi ze słonecznikiem. Któreś dnia, razem ze słonecznikiem, poszliśmy do baru. Zamówił drinka o nazwie Sex On The Beach. Powiedział, że ten drink kojarzy mu się ze mną. I że chciałby uprawiać ze mną seks na plaży. Po czym zaprosił mnie na weekend do Krynicy. Pojechaliśmy. Kochaliśmy się na plaży. Czułam, że się zakochałam. Czułam, że to jest TEN mężczyzna. To był listopad... Na początku listopada wyjechał w delegacje do Szwecji. Miał wrócić po tygodniu. Nie wrócił...

- Dziękuję... W dzień przed wyjazdem... Miał wypadek. Tamtejsza policja ustaliła, że kierowca TIRa, który jechał za nim, rozmawiał przez telefon, zagapił się i nie zauważył, że Michał zwalnia, by skręcić przed jakimś wiaduktem. TIR jechał za szybko. Samochód Michała wypadł z trasy i sturlał się w dół. On sam w ciężkim stanie trafił do szpitala. Tam zmarł po dwóch godzinach... W wyniku obrażeń. Mój świat się zawalił. Czułam się jak bohaterowie kreskówek, którzy docierają do 'białej kartki', na której nie ma nic. Próbowałam sobie z tym poradzić. Nie potrafiłam. Szukałam ukojenia. Znalazłam go w alkoholu. Whisky koiła mój ból, ale tylko na chwilę. Potrzebowałam wielu chwil. Zbyt wielu. Wpadłam w nałóg. Straciłam przyjaciół, pracę... Umierałam każdego dnia. Znikałam. Do niedawna. Kilka dni temu moja mama złożyła mi niezapowiedzianą wizytę. Powiedziała: Twoje mieszkanie lśni. Szkoda, że od pustych butelek. Zaczęłam się histerycznie śmiać. Byłam oczywiście pijana. Mama zrobiła mi gorącą, aromatyczną kąpiel. W międzyczasie posprzątała mieszkanie. Zastanawiałam się, czy ona była taka szybka czy to ja długo siedziałam w wannie. Potem napiłyśmy się mocnej kawy. Płakałam. Wylałam morze łez. Spałam razem z nią, mocno do niej przytulona. Następnego dnia postanowiłyśmy, że zgłoszę się tutaj. Dlatego jestem tu teraz z wami... I proszę o pomoc. Wierzę, że mi się uda. Ale potrzebuję waszego wsparcia. Chcę odżyć na nowo. Chcę czuć w sobie lato, by zakwitnąć jak słonecznik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz