list


Najdroższa Ewo,

Pisałem ten list tysiące razy. Codziennie. Wieczorem, gdy zasypiałem sam i rankiem, gdy sam się budziłem. Gdy paliłem papierosa, gdy piłem kawę, gdy myłem zęby. Również wtedy, gdy stałem w korku oraz gdy nudziłem się na kolejnej konferencji w pracy. Pisałem go podczas zakupów, u mamy, pod prysznicem. I przede wszystkim: pisałem go w myślach. Wiedz, że każdy był inny. Ciągle zapominałem coś dodać. Teraz przelewam swoje myśli na papier i jestem pewien, że zapomnę Ci o czymś napisać. Tym lepiej dla mnie - wiem, że większe szanse na otwarcie koperty i przeczytanie przez Ciebie ma jeden list niż tysiąc, które mógłbym Ci wysłać.


Podziwiam siebie, że odważyłem się w końcu napisać do Ciebie. Zdaję sobie sprawę, że jestem przeszłością, że nie chcesz mnie znać, a być może mnie nienawidzisz. I może nie mam prawa w żaden sposób kontaktować się z Tobą. Chcę jednak, byś wiedziała kilka rzeczy. Co z nimi zrobisz, czy Cię poruszą, a może nie i zapomnisz o nich - Twoja sprawa. Ja nie potrafię milczeć.

Między innymi chcę, byś wiedziała, że myślę o Tobie i tęsknię za Tobą każdego dnia. Towarzyszysz mi codziennie. W moich myślach. Czy tego chcesz czy nie. Od naszego rozstania minęło mnóstwo czasu, a ja wciąż nie potrafię przestać. Nie potrafię przestać myśleć, tęsknić, wspominać, martwić się, kochać. A może ja nie chcę przestać? To, co nas spotkało, to, co przeżyliśmy wspólnie, było czymś niesamowitym, wręcz magicznym. Nie wszyscy mogą się tym pochwalić. Gdy inni mieli srebro, ja miałem złoto. Szkoda tylko, że nasz kwiat nie zakwitł. Aż żal na niego patrzeć.

Czasami myślę, że jesteś kobietą mojego życia. Jak inaczej można określić miłość, którą nie w sposób zapomnieć? Nie byłaś pierwszą ani ostatnią. A to właśnie te dwie powinno się pamiętać. Ja jednak myślę o Tobie. I kocham Ciebie. Powinienem iść naprzód. Poznawać nowych ludzi, spotykać się z kobietami, zakochiwać się, kto wie, może nawet żenić i zakładać rodzinę. Ale nie, ja wolę leżeć na łóżku, upijać się szkocką i przeglądać Twoje zdjęcia. Póki nie zasnę. Czy tak robi normalny człowiek? Jeśli nie, to dlaczego ja tak robię? Dlaczego stoję w miejscu, wciąż wąchając swoją dłoń, w której jeszcze nie tak dawno była Twoja? Dlaczego wciąż żyję przeszłością, zamiast skupić się na teraźniejszości i planować z kimś przyszłość?

Potem nachodzą mnie obawy. To dość zabawne. Boję się, że już zawsze będę sam. Że to będzie kara za wszystkie krzywdy, które wyrządziłem Tobie. Byłaby to sprawiedliwa kara, nieprawdaż? Gorsza od śmierci. A wiedz, że o śmierci myślę bardzo często. Nie częściej, niż o Tobie. A jeśli nie ma Ciebie, cóż mi zostaje?

Mam nadzieję, że masz się dobrze. Że wszystko u Ciebie w porządku. Że jesteś zdrowa. Że nie jesteś sama. Że spełniasz swoje marzenia. Że nie katujesz się tak jak ja. Że myślisz o mnie czasami. W nocy. W nocy rozmawiało nam się najlepiej. Twoje szkliste oczy tak pięknie świeciły. Wsłuchiwałem się nie tylko w Twój słodki i anielski głos, ale również w Twój spokojny oddech. Choć nigdy nie zapomnę Twojego ciężkiego oddechu w pamiętną, gorącą noc.

Nie podpisałem się na kopercie, więc pewnie otworzyłaś z ciekawości. Po kilku pierwszych zdaniach (a może nawet po pierwszym słowie) pewnie już wiedziałaś, od kogo ten list. Jest mi niezmiernie miło, jeśli przeczytałaś go do końca. Co ja pieprzę - jestem cholernie szczęśliwy. Jeśli jednak nie przeczytałaś - moje szczęście spali się w Twoim kominku. Nie potrafię dać Ci gwarancji, że jest to mój ostatni list. Ale jak zawsze postaram się więcej Cię nie niepokoić.

Oprawiłem w ramkę Twój bilet tramwajowy. Pamiętaj, że Cię kocham. Zawsze będę.

Jakub

P.S. Pozdrów Renatę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz